Dzisiaj gdy największym pracodawcą w gminie jest Urząd Miasta aż trudno uwierzyć, iz we Wleniu funkcjonowały zakłady przemysłowe dające zatrudnienie jego mieszkańcom. Ostatni przypomnieliśmy historię Młyna kolejnym przykładem jest Fabryka Mebli Reinhold Hille z siedzibą w Neugersdorf w Saksonii. Firma została założona w 1900 roku przez pana Reinholda Hille. Później prowadził ją jego syn Paul Hille aż do śmierci w kwietniu 1945 roku. Główny zakład w Neugersdorf upaństwowiono w 1972 roku.

Wleńskie zakłady położone były przy drodze do Lwówka Śląskiego ok. 100 metrów od rynku, niedaleko rzeki Bóbr. Największy rozkwit Fabryki nastąpił około roku 1930. Zatrudniano wtedy około 50 robotników, którzy pracowali pod kierownictwem mistrza Georga Mai urodzonego 27 lipca 1889. Georg Mai wraz z rodziną mieszkali we Wleniu, przy fabryce.


Gotowe meble najpierw trafiały do Neugersdorf. Córka właściciela Ilka zorganizowała tam – w Sali Neheim-Hüsten, kilka dorocznych spotkań z pracownikami z wleńskiej fabryki.
28 grudnia 1938 roku pożar strawił dużą część fabryki, ale bardzo szybko ją odbudowano. Później kierownictwo fabryki przejęła nacjonalistyczna władza i doprowadziła do jej marginalizacji.
Fabryka we Wleniu produkowała wysokiej jakości meble do jadalni, jak bufet z witrynką i bufet ze spiżarką. Przykładami tej produkcji są dwa modele:

Pierwszy model Nr 191 zaprojektowany w 1934 roku przez pana Weiss’a z Zeulenroda, bufet, którego około 200 sztuk wyprodukowano we Wleniu.

Drugi Model Nr 245 zaprojektowany w 1936 roku przez pana Wiesner’a z Berlina. Tego modelu wyprodukowano około 600 sztuk.


Dodatkowe 2 zdjęcia mebli projektu Wiesner’a z Berlina. Takich mebli we Wleniu w 1936 roku wyprodukowano 30 sztuk.
Meble produkowano z wysokiej jakości drewna orzechowego. Były one fornirowane a zwłaszcza fronty kryte fornirem z korzenia orzecha, politurowane i cała powierzchnia polerowana na lustro. Taki rodzaj produkcji wymagał szczególnie wielkiego kunsztu, wiedzy i umiejętności.
Pod koniec wojny produkowano tu części do szybowców, prawdopodobnie szybowców wojennych “Lastensegler”.
Horst Knobloch
Postscriptum:
Uczeń z Nielestna przynosił do fabryki obiady mojemu ojcu Brunowi Knobloch, po to tylko, by spędzić trochę czasu wśród stolarzy, z czego był bardzo dumny.
Mój ojciec miał stanowisko w hali maszyn i był odpowiedzialny za wytworzenie wygiętych i kręconych elementów mebli. Pracował tam do 1941 roku, kiedy został powołany do wojska.
Zdjęcia z fabryki, i dokumenty produkowanych mebli zostały udostępnione przez pana Hansa Hille, wnuka spadkobiercy Pana Paula Hille.

Tekst tłumaczył: pan Sławomir Osiecki – www.palacwlen.pl
ciekawy artykuł,wehikuł czasu
po mimo że kilkaset lat mieszkali na naszych słowiańskich ziemiach dbali o nie ,nie marnowali lecz budowali i siali..zostawili cały dorobek,który został w 80% zmarnowany ..znienawidzone wszystko co niemieckie..i wszystko by było dobrze gdyby po tym wszystkim wybudowano NOWE Miasto..a nasza świetnośc to bloki nad bobrem i WLEŃ taki jaki nigdy nie był..brudny,zarośnięty ,zaniedbany,zamiast zielska i trawy wycina się drzewa a ruiny zasłania zieloną szmatą
Byli na tych ziemiach przez kilkaset lat-ile to pokoleń? Mimo że przegrali wojnę militarnie-wygrali gospodarczo a my tak naprawdę możemy dbać o te ziemię od25 lat i nikt na zachodzie nie pisze a zwłaszcza w niemczech o Polakach „pan”. Nie trzeba przed niemieckim nazwiskiem fabrykanta pisać pan.!
Nic w tym złego że pokazuje się mnasze miasto w czasach świetnosci a z drugiej strony to oni zniszczyli nasza kulturę i gospodarkę i o tym też trzeba pisać a nie tylko jak było piękni. Gdyby nie wojna i ich bestialstwo też bylibyśmy inni-kropka!
Proponuję poprzestać na cofanie się w przeszłość z życia miasta, tym bardziej, że to nie jest Nasza historia, tylko skupić się na przyszłości, tu i teraz. Tak aby nikt nam za sto lat nie zarzucił, że byliśmy idiotami….
Za 100 lat będą Wam dziękować za pielęgnowanie takich wspomnień jak z artykułu.