Kajaki na Bobrze stały się jedną z głównych atrakcji regionu. Rokrocznie przyciągają dziesiątki tysięcy osób spragnionych kontaktu z naturą. Niestety przez władze są traktowane nieco po macoszemu, a skromna, ale w miarę funkcjonalna infrastruktura powstała głównie z inicjatywy mieszkańców sołectwa Nielestno oraz firm organizujących spływy,

Co oprócz przyrody mamy do zaoferowania tysiącom turystów, którzy zechcą odwiedzić nasz region i jak wygląda infrastruktura przy rzece Bóbr?

Od kilkunastu nawet do kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie może korzystać ze spływów kajakowych i pontonowych rzeką Bóbr. Przyjeżdżają chętni nie tylko z najbliższej okolicy, ale z całego Dolnego Śląska a nawet dalszych regionów. Co na nich tu czeka?

Kajakiem po Bobrze

Spływy rzeką Bóbr niosą z sobą niesamowite przeżycia. To aktywny wypoczynek na łonie natury, kontakt z przyrodą i poznanie świata z zupełnie innej strony. Co poza pięknymi krajobrazami mamy do zaoferowania turystom?

Mieszkańcy Jeleniej Góry, Bolesławca, Wałbrzycha, Wrocławia, czy Zielonej Góry pokonują samochodami nierzadko setki kilometrów, by móc przeżyć wspaniałą przygodę, by wsiąść do kajaka, pontonu i wraz z rodziną, przyjaciółmi spłynąć rzeką Bóbr. Chętnych z roku na rok przybywa. Czy jesteśmy gotowi na ich przyjęcie?

Kto z nas nie słyszał sloganów o stawianiu na turystykę, o tym, iż tylko turystyka może napędzić nasz region? Słowa te głęboko do serca wzięli sobie mieszkańcy, którzy ponad dekadę temu zainwestowali nie tylko w agroturystyki, ale także w kajaki i pontony. Początki były trudne. Firm tych było jak na lekarstwo. Jednak z roku na rok branża się rozrosła. Przybyło przedsiębiorców, którzy swój biznes oparli na spływach rzeka Bóbr. Dziś firm tych nie brakuje, a dzięki ich zaangażowaniu w sezonie od kwietnia do października odwiedzają nas tysiące turystów, którzy chcą poznać okolicę z poziomu rzeki. Czy oprócz przyrody mamy im coś do zaoferowania i jak wygląda infrastruktura?

Kajakiem po rzece Bóbr

Do zainteresowania się tym tematem skłoniła nas rozmowa z rodziną z Wrocławia, która miała okazję wraz z dziećmi i przyjaciółmi odwiedzić nasze okolice. Jak mówią to był szybki sobotni wypad. Szybki, bo w trakcie spływu zostali skutecznie zniechęceni. Przyznają, że byli zachwyceni pogodą, przyrodą i rzeką Bóbr. I mocno zawiedzeni brakiem infrastruktury oraz informacji o innych atrakcjach.

Spływy kajakowe – Nielestno

Spływy kajakowe, spływy pontonowe rzeką Bóbr rozpoczynają się w Nielestnie koło Wlenia. Tu można zaparkować samochód, rozprostować kości po podróży, załatwić proste formalności związane z wynajęciem sprzętu i tu wyrusza się w drogę. Nasi rozmówcy teren „przystani” określają jako zadbany i dostosowany do potrzeb. Sporo miejsc parkingowych, miejsce utwardzone, szerokie zejście do wody, … Minusem w ich ocenie jest brak sklepu i sanitariatów. Mimo to miejscówka otrzymuje od nich „pięć gwiazdek”.

Spływ kajakami rzeka Bóbr Nielestno 11

Spływy kajakowe – Marczów

Pierwszy przystanek to Marczów. Przeszkodą w dalszym spokojnym spływie jest jaz. Tu trzeba wyjść z wody i przenieść kajak przez drogę.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę na prowizoryczne podesty, które mają pomóc wyjść z wody. Te wprawdzie są nieocenioną pomocą, ale wygląd i bezpieczeństwo pozostawiają dużo do życzenia. Przydaje się duży śmietnik, gdzie można się pozbyć opakowań po spożytych na wodzie posiłkach. Nieocenione są prowizoryczne schody. Jednak po drugiej stronie drogi zaskoczeniem jest „dżungla”. W trakcie ich pobytu do wody prowadziła wąska ścieżka pomiędzy chwastami a żeby bezpiecznie wsiąść do kajaka trzeba się było „skąpać”, bo nie ma żadnych podestów. Brak infrastruktury i brak sanitariatów powoduje, że w ocenie naszych rozmówców miejscówka otrzymuje „trzy gwiazdki”.
Dziś na początku sezonu trawa przy zejściu do wody w Marczowie jest szeroko wykoszona. Jednak ścieżka kończy się błotem i głazami na brzegu rzeki.

Spływ kajakami rzeka Bóbr Marczów 04

Spływy kajakowe – Dębowy Gaj

Kolejny przystanek to Dębowy Gaj w gminie Lwówek Śląski. Tu podobnie jak w Marczowie przeszkodą w dalszym spływie jest jaz. Kajakarze muszą wyjść z wody i przenieść kajak kilkadziesiąt metrów.
Zdaniem naszych rozmówców, tu zaczyna się koszmar. Mocno doskwiera brak toalet. Jak mówią po ponad godzinie w samochodzie i paru godzinach w kajaku przychodzi czas na załatwienie potrzeby. Jednak wokół tylko pola i krzaki nad rzeką. Dziś wrocławianie śmieją się, że to taka dodatkowa atrakcja i pytają, dlaczego nikt o tym nie wspomina w folderach. Brak ławek i stołów nie zachęca do odpoczynku. I każdy kajakarz szybko przechodzi ze swoim kajakiem dalej. Na szczęście w zejściu do wody pomagają prowizoryczne schody. Wrocławianie „jedną gwiazdkę” przyznają temu miejscu właśnie za prowadzące do rzeki schody.
Warto nadmienić, iż „przystań” w Dębowym Gaju dla niektórych jest zakończeniem przygody. Tu oddają sprzęt i stąd wracają do swoich aut.