Na miarę Wlenia (85)

Nieprzetarty Szlak

Najsampierw muszę przyznać, że nie jestem osobą, która powinna się wypowiadać o działalności Związku Harcerstwa Polskiego wśród dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. W zuchach, w sanatorium w Zagórzu k. Warszawy, byłem tylko 1 dzień. Pani Eugenia Kawecka, 1905−1989, Ciocia Enia, wychowawczyni, druhna, za dziwne traktowanie chusty, skreśliła mnie z zuchów, pozostawiając chustę, którą matka wzięła do domu i –

o zgrozo! – wykorzystała jako zmywak (sic!).

A potem w sanatorium „Górka” w Busku-Zdroju miałem nieprzyjemności, że nie chciałem wstąpić do harcerstwa.

We Wleniu nikt nie polował, abym należał do Nieprzetartego Szlaku, który powstał w marcu 1958 roku, w trakcie pierwszego kursu dla nauczycieli i wychowawców zakładów leczniczych, odbywającym się w Domu Wycieczkowym PTTK „Turbacz” w Rabce-Zdroju, przy ulicy Wąskiej 1. Pomysłodawczynią była Maria Łyczko.

W gawędzie podano błędnie schronisko na Turbaczu.

Będę cytował, więc proszę się skupić: …było to wtedy w Bieszczadach, Gorcach, Tatrach, zima już w listopadzie ośnieżyła stoki gór. W taki mroźny i śnieżny dzień marca 1958 r. wyruszyła ze schroniska na Turbaczu grupa turystów kierując się w stronę Lubonia. Szlak był pokryty głębokim śniegiem, a droga do szczytu daleka. Po uciążliwej wędrówce zdobyli szczyt, nocą ruszając w drogę powrotną. Trudności piętrzyły się, noc była ciemna, szlak gdzieś się gubił w świerkach i zaroślach. Świateł Rabki nie było widać. Idący torowali sobie drogę w zaspach. Do schroniska wrócili wszyscy szczęśliwie, choć bardzo utrudzeni. Czekała na nich pełna niepokoju komendantka kursu druhna Maria Łyczko. Wspólny wysiłek, pokonywanie zmęczenia i wykonanie zadania scaliło bardzo grupę wychowawców, którzy właśnie w Rabce kończyli kurs instruktorów. Trudy wyprawy skojarzyły się kursantom z ciężką pracą, jaką wykonują codziennie torując dzieciom drogę do pełnowartościowego życia. Nazwa kursu narzuciła się sama − Nieprzetarty Szlak.

Michał nieraz wspominał postać krakowskiej druhny, która była dla niego wzorem i miarą. 11 stycznia 1984 roku we Wleniu skreślił: (…) Chwilowo mam dwa artykuły dotyczące „Leśnego”, a więc „ostatnie chwile” z „Sygnałów” i 20 lat „Nieprzetartego Szlaku” z „Nowin Jeleniogórskich”. Jeżeli chodzi o moją pracę, to mam małe akcenty w prasie młodzieżowej: „Świat Młodych” (2.IV. 77 r., 7.V.77 r., 8.I. 77 r.), „Na przełaj” (11.IX.77 r.), „Świerszczyk” (13-20.III.83 r. +dzieci piszą). Lata mojej pracy 75-78 należały chyba do najciekawszych, najbardziej efektywnych. Byłem na spotkaniu instruktorów „Nieprzetartego Szlaku” w Rabce, z dh Marią Łyczko (ale o tym w następnym liście).

A w czwartek, 12 stycznia 1984 roku, dosypał resztę:

(…) Tak jak wczoraj obiecałem w liście (a był artykuł w „Sygnałach” PKP), dzisiaj o NIEPRZETARTYM SZLAKU słów kilka, posyłam artykuł z „Nowin Jeleniogórskich” z dn. 23.XI.83. – mała wzmianka o „Leśnym”.

Na pewno, Mirku, znasz postać dh Marii Łyczko – przyjaciela dzieci, która to była autorem idei sanatoryjnego harcerstwa. Ja spotkałem się w Rabce na kursie (wspaniałej przygodzie z ludźmi – harcerzami). Niezapomniane chwile – „kominy”, harcerskie wędrówki po górach Beskidu, dużo swobody, wolności i ogromnej pracy. Tam w Rabce, stawaliśmy się sobą. Byliśmy wszyscy przyjaciółmi. Była atmosfera, dzięki dh Marii Łyczko – to był rok [19]7778.

Kiedy wróciłem do „Leśnego” i nasze życie harcerskie stawało się przygodą jeszcze jedną dla wielu młodych, to nadszedł czas, kiedy „dyrekcja” lub kierownik mieli swoje zdanie i zaczęło się powolne wciskanie wytycznych, małych ideologii, harcerstwo na pokaz, i wtedy dla mnie zaczęło się powolne oddalanie od harcerstwa. Zanikały pasje, pomysły, bo wszystko musiało być konsultowane z „górą”, nawet te małe artykuliki do „Świata Młodych” (HIS) lub inne, miały być uzgadniane – a ja chciałem, aby to było takie bezpośrednie, abyśmy jak najmniej w to wchodzili, i chłopcy i dziewczęta, też mieli swoje „fajne” spacery. Dlatego trochę się odsunąłem (ale nie od spraw dziecięcych) pod koniec lat 80. Teraz trudno mi będzie do tego wrócić, bo pozostał żal po niespełnionych… z tamtych dobrych lat. Utraciliśmy historię – to jest kroniki, artykuły i zdjęcia. Zdołałem odzyskać tylko swoją dokumentację z życia naszego bractwa, kolorowe przezrocza i teczkę prac plastycznych – wizytówkę dziecięcych marzeń i mojego zmagania z małymi i dużymi kłopotami. Jeżeli kiedyś chciałbyś przejrzeć naszą dokumentację (nasze radości), to podrzucę Ci z Poznania, bo będę miał bliżej i od razu powrócę nocą do domu. (…).

Szerzej o harcmistrzyni Marii Zofii Łyczko, ps. „Szara”, 1923−2004, można przeczytać w internecie, więc proszę sprawdzić, jaka to była postać spod znaku lilijki, oplecionej kręgiem z liny związanej płaskim węzłem, jak dobry uczynek powszedni.

Dla wielu Nieprzetarty Szlak był przygodą, której nie zmierzysz, póki jej nie przeżyjesz. Albo zamkniesz, jak w zamku: Przygoda spotyka nas wtedy, kiedy się w nią rzucimy, jak pisał Antoine de Saint-Exupéry (1900−1944) w Twierdzy.

Czesław Mirosław Szczepaniak