Tradycyjnie 1 września to początek roku szkolnego. W głowach dzieci szumią jeszcze echa wakacyjnych przygód i zabaw. Zastrzyk energii rozpiera wielu z nas. Data ta jednak w historii naszego kraju ma inne smutniejsze znaczenie.
1 września 1939 nazistowskie Niemcy napadają na Polskę. Za datę rozpoczęcia wojny przyjmuje się tradycyjnie wejście wojsk niemieckich na terytorium Wolnego Miasta Gdańska (choć w istocie jako pierwsze miasto w Polsce zbombardowano Wieluń). Armia broniąca granic stawia opór, jednocześnie czekając na pomoc sojuszników, którzy niebawem deklarują wojnę z Rzeszą. Pomoc jednak nie nadchodzi, dodatkowo 17 września wojsko ZSRR wkracza na tereny wschodniej Polski. Przy olbrzymiej dysproporcji sił, Polska przegrywa kampanię wrześniową.
Wylano morze atramentu, napisano mnóstwo książek na temat kampanii wrześniowej i byłoby bezsensem, gdybym ja amator starał się przedstawić Wam całą analizę i wnioski płynące z tego tragicznego wydarzenia. Chcę jednak przybliżyć czytelnikom mały opis największej wrześniowej bitwy, która pokazała, że Polacy potrafią walczyć.
Ostatnie bezpośrednie połączenie telegraficzne Naczelnego Dowództwa z gen. Tadeuszem Kutrzebą zawierało tajny rozkaz pod kryptonimem „Słońce wschodzi”. Był to sygnał do rozpoczęcia bitwy, która spędziła sen z powiek niemieckim generałom, a jak sam Hitler później przyznał kosztowała go ona więcej nerwów niż cała kampania przeciwko Polsce. Bitwa nad Bzurą rozpoczęła się w nocy z 8 na 9 września, a nazwę swoją wzięła od lewobrzeżnego dopływu Wisły, którego źródła są w okolicach Łodzi i który wpada do Wisły w Wyszogrodzie tworząc zakole w formie litery S.
Sytuacja Wojska Polskiego jest niezwykle ciężka, walka o granice jest już przegrana, a Armie „Pomorze” i „Poznań” dostają rozkaz wycofania się w kierunku Warszawy. Na północ od Wisły pozostaje jeszcze kilka oddziałów kawalerii „Podlasie” i „Suwałki” należących do Grupy Operacyjnej „Narew”. Na południe od Wisły znajduje się 5 Dywizja Piechoty pochodząca z Armii „Modlin”, która jest bezlitośnie atakowana przez 4 Armię niemiecką i wycofuje się nad Bzurę. Ta Dywizja Piechoty jest wszystkim co zostało po Armii „Modlin”, która już nie istnieje jako zwarta jednostka. Armia „Pomorze”, a szczególnie Armia „Poznań” zachowały pełną gotowość bojową. Armia „Pomorze” dowodzona przez gen. Bortnowskiego została uzupełniona pięcioma dywizjami piechoty po walkach w „korytarzu pomorskim”. Armia „Poznań” pod dowództwem gen. Kutrzeby składała się z trzech dywizji piechoty i dwóch brygad kawalerii, które nie wzięły jeszcze udziału w walkach.
Po stronie niemieckiej zadanie rozbicia sił polskich otrzymuje od samego gen. Rundsteta, gen. von Blaskowitz dowódca 8 Armii. Wydawać by się mogło, że to zadanie jest dosyć łatwe zwłaszcza, że Blaskowitz mógł liczyć na wsparcie ze strony 4 Armii operującej na północy zakola. Jednak wydarzenia potoczyły się inaczej. Kutrzeba i Bortnowski łączą siły i przystępują do kontrataku, który stawia 8 Armię gen. Blaskowitza w krytycznym położeniu. Marsz 10 Armii gen. von Reichenau w kierunku Warszawy zostaje powstrzymany, a jeden z korpusów 4 Armii gen. von Kluge musi zawrócić. W dniach 10 do 12 września Polacy przejmują inicjatywę i atakują skrzydło 8 Armii na odcinku 30 km. Trwające 9 dni walki toczyć się będą na obu brzegach Bzury. Niemcy kierują do walki wycofany spod Warszawy XVI Korpus Pancerny gen. Hoepnera i dopiero wtedy udaje im się otoczyć wojska polskie na obu brzegach Bzury.
11 września gen. Kutrzeba dokonuje licznych wyrw w obronie niemieckiej. Gen. Blaskowitz melduje Naczelnemu Dowództwu Wermachtu, że „sytuacja grozi poważnym kryzysem”. Po raz pierwszy w tej kampanii jest ona tak ciężka, że dowódca Armii Południe gen. von Rundstedt prosi o wsparcie Luftwaffe. Do tej pory lotnictwo było zajęte bombardowaniem Warszawy i ważnych ośrodków przemysłowych. Od tej pory wsparcie lotnicze kierowane jest wyłącznie nad Bzurę, a 17 września przerywa wszelkie inne loty bojowe.
Od 13 do 17 września Rundstedt sam przejmuje dowodzenie w bitwie i opanowuje sytuację. Polskim dywizjom brakuje nie tylko rezerw, amunicji i broni, ale także map terenu, na którym walczą. Kawalerzyści stawiają czoło wielokrotnie przeważającemu, a do tego zmotoryzowanemu nieprzyjacielowi. 17 września nad ranem polskie szyki są rozbite. 4 Armia, po przekroczeniu Wisły w Płocku i we Włocławku, naciera na północy. Tego dnia ginie w szarży na czele Brygady Kawalerii „Pomorze” gen. Grzmot-Skotnicki. 18 września, po ciężkich walkach i próbach przebicia się na południe, południowy – wschód i na wschód, opór polski załamuje się ostatecznie. 19 września podczas próby przedarcia się do Warszawy ginie gen. Bołtuć. 21 września dowódca Armii „Pomorze” gen. Bortnowski dostaje się do niewoli, a wraz z nim 170 tys . żołnierzy. Kilka oddziałów z Armii „Modlin” przedostało się do bronionej ciągle twierdzy Modlin, a część z gen. Kutrzebą do Warszawy, gdzie po wyczerpującej obronie 28 września podpisał akt kapitulacji stolicy.
Armie „Poznań” i „Pomorze” były w 1939 roku najnowocześniejszymi i najlepiej uzbrojonymi oddziałami Wojska Polskiego. Rozbicie tych jednostek było punktem zwrotnym w kampanii wrześniowej. Trzeba dodać, że doktryna wojenna w 1939 roku była podporządkowana traktatom z Francją i Anglią, które zakładały kilkudniową obronę kraju w oczekiwaniu na pomoc sojuszników. Jak się stało dobrze wszyscy wiemy. Boli także to, że po wojnie równie źle obeszli się z nami sojusznicy zostawiając nas na pastwę ZSRR.
Dlaczego zdecydowałem się opisać tę bitwę? Przede wszystkim by pokazać, że Polacy mimo beznadziejnej sytuacji potrafili stawić opór silniejszemu nieprzyjacielowi. Bitwa nad Bzurą z pewnością spowolniła marsz Niemców na Warszawę i udowodniła męstwo polskiego żołnierza. Chciałem także odświeżyć pamięć o tych wszystkich bezimiennych Polakach, którzy zostawiając rodziny ruszyli do nierównej walki w obronie Ojczyzny. Nie możemy o tym zapomnieć. Dzięki ich poświęceniu możemy dziś być dumni z tego, że jesteśmy Polakami. Tamtego pamiętnego września zamiast kolejnego roku szkolnego zaczęło się największe piekło XX w.
gen. Tadeusz Kutrzeba
OSTATNIE KOMENTARZE