Na miarę Wlenia (31)
Wleński skwerek
Druga połowa lat 80. XX wieku.
Jak szedłem na Górę Zamkową, to lubiłem zatrzymać się w mini parku, co jest naprzeciw sanatorium dla dorosłych.
Siadałem na ławeczce i pojawiał się piesek przydrożny i wskakiwał na siedzisko z drewna.
Z mieszańcem, co miał cztery nogi, dzieliłem się sznytką (kanapką).
Paliłem papierosy i piłem kawę z termosu.
Patrzyłem na kundelka, co się uwolnił od budy i łańcucha. Nie miał obroży. A ja nie nosiłem na przegubie dłoni zegarka, więc o pośpiechu nie było mowy. Nie musiałem się nakręcać. (Szkoda, że nie ma zegarów, które by odmierzały czas, co przeciekł nam przez palce).
Przypadkowi przechodnie uśmiechali się i nieraz komentowali, bo tworzyliśmy dziwną parę ssaków. Odpowiadałem, że zszedłem na psy.
Nie ruszałem się z miejsca, choć nieraz kusiło mnie, żeby wejść do obiektu leczniczego i sprawdzić, co jeszcze pamiętam z dzieciństwa z lat 60. XX wieku.
Wspomnienie jak wspomnienie – z wleńskiego skwerku, po południowej stronie, gdzie lekki cień. Albo inaczej – niewielki teren zieleni miejskiej. Dzisiaj na takie ustronne miejsce mówi się gazon, gazonik, klomb, trawnik, zieleniec…
Po dłuższej chwili wstawałem i szedłem przed siebie, zostawiając włochatego kumpla, co czeka na kolejną szczyptę czułości, żeby ktoś go nakarmił i przy okazji pogłaskał, i zagadał bez surowej dyscypliny z kamienia czy kija.
W oczach psiaka ulicznego była wpisana wierność, zaś szczęście w ogonie, a na sierści psi los – zmierzwiony, skołtuniały, splątany i szorstki w dotyku.
Czesław Mirosław Szczepaniak
PS
W Niemczech krąży dowcip, który odnotowała łódzka gazeta z witze.at.:
Helmut opowiada kompanom w gospodzie: − Mamy bardzo mądrego psa. Codziennie przynosi nam gazetę.
− To wspaniale! −cieszą się kompani.
Na to Helmut: − Ale to jeszcze nie wszystko. My nie prenumerujemy żadnej gazety (Świat się śmiej, „Angora. Tygodnik” 2019, nr 30).


Jako dziecko mieszkalam w domu naprzeciwko sanatorium.W parku bawilismy sie codziennie.Czy ktos pamieta ,zebyl tam pomnik ze schodkami ?W latach 60-tych wyjechalismy w swiat ale Wlen odwiedzam w kazde wakacje z sentymentem.
Jeden z wielu parków, po których sladu nie zostało
Wspomnienia ~~~”to cicha nuta wyjęta z tomu przeszłości;jest jak wysnuta z przędzy oznaką dawnej miłości.Bywa też jak puszcza głucha,gdzie groby bliskich istnieją i łączy wtedy ;miłość z nadzieją